Szkółka Piłkarska MOSiR Mielec - strona oficjalna

Strona klubowa

Wyszukiwarka

Logowanie

Buttony

GODZ.TRENINGÓW

Treningi w naszej AKADEMII odbywają się:

 

Rocznik 2003 trenuje na Euroboisku w poniedziałki, środy i piątki o godzinie 15:45, nr kontaktowy 792017797

 

Rocznik 2004 trenuje na Euroboisku w środy i piątki o godzinie 19:00, nr kontaktowy 50701933

 

Rocznik 2005 trenuje na Euroboisku w środy i piątki o godzinie 19:00, nr kontaktowy 603034174

 

Rocznik 2006/07 trenuje na Euroboisku we wtorki i czwartki o godzinach 15:45 i 16:45, nr

kontaktowy 606921990

 

Rocznik 2008 i młodsi trenuje na Orliku w poniedziałki o 16:00 i 17.00 oraz środy o 17:30

 

W OKRESIE ZIMOWYM TRENINGI ODBYWAJĄ SIĘ WG. HARMONOGRAMU:

 

rocznik 2003
hala przy SP nr 13 poniedziałki, środy i piątki o 16:00

rocznik 2004
hala przy SP nr 11 w środy o 16:00 i piątki o 17:00

rocznik 2005
hala przy ZST- wtorek godz.16.45 ul.Jagiellończyka

czwartek godz.16.45 hala przy ZST ul.Jagiellończyka

rocznik 2006
hala przy SP nr 11 w poniedziałki i czwartki o 16:00

rocznik 2007
hala przy szkole w Chorzelowie wtorki i czwartki 16:30 i 17:30

rocznik 2008
hala przy szkole w Chorzelowie w środy i piątki 16:00 i 17:00

rocznik 2009
poniedziałki w hala przy szkole w Chorzelowie- godz.16:00 i 17:00

środy hala przy SP -9 godz.16.00 i 17.00

grupa łączona 2004-2005
hala przy ZST poniedziałki i środy o 17:00

 

 

 

 

Statystyki

Brak użytkowników
zalogowanych i 2 gości

dzisiaj: 192, wczoraj: 29
ogółem: 753 817

statystyki szczegółowe

SĄ Z NAMI

 

 

 

Komitet oszalałych rodziców

 

 

"Synu musisz byc    jak..."

 

Krążąc po wirtualnym świecie zdobyczy naszych czasów jaką jest internet ,natrafiłem na artykuł który dedykuję wszystkim (nie wyłączając siebie) rodzicom.Niech każdy spokojnie przeanalizuje ten tekst i odpowie sobie sam czy nie potrzebuje zimnego okładu na głowe.Niestety dla niektórych -  nasze dzieci pozostaną narazie dziećmi i nie róbmy im krzywdy realizując nasze niespełnione ambicje.CYKL SZKOLENIOWY ZOSTAWMY TRENEROWI BO WIDAĆ ŻE TRAFILIŚMY NA KOGOŚ KTO WIE CZEGO CHCE I  REALIZUJE TO W PEŁNI PROFESJONALNIE !!!

Zo­ba­czyć, jak syn strze­la gola w waż­nym meczu, przyj­mo­wać gra­tu­la­cje od in­nych, pękać z dumy. Mówić lu­dziom: "To mój chło­pak, wi­dzi­cie jak gra?! To ja go na­uczy­łem!". Który oj­ciec nie marzy o czymś takim, zwłasz­cza, gdy sam jest świ­rem na punk­cie piłki noż­nej? Cza­sem ta­tu­sio­wie nie chcą cze­kać na roz­wój wy­pad­ków. Biorą spra­wy w swoje ręce. Odkąd ich sy­no­wie po­sta­wią pierw­szy krok, ka­tu­ją ich go­dzi­na­mi ćwi­czeń, a wszyst­ko oczy­wi­ście fil­mu­ją, by po­chwa­lić się w in­ter­ne­cie przed całym świa­tem. Czy za kilka lat dzie­ci będą im wdzięcz­ne? A może po­zo­sta­nie żal, że ktoś ode­brał im czasy prze­zna­czo­ne za­zwy­czaj na za­ba­wę.Ian ma trzy lata. Biega wśród dużo więk­szych od sie­bie chłop­ców, jakby mijał sla­lo­mo­we tycz­ki. Ledwo kopie piłkę, "piąt­kę", dużą, jak dla do­ro­słych za­wod­ni­ków. Ina­czej być nie może – chło­pak musi się przy­zwy­cza­jać do ta­kiej fut­bo­lów­ki, im szyb­ciej bę­dzie po­tra­fił nad nią za­pa­no­wać, tym bar­dziej ona go bę­dzie słu­chać, kiedy już pod­ro­śnie. Chłop­cy grają na małe bram­ki, w za­sa­dzie to są same siat­ki. Cza­sem ktoś prze­sta­je się in­te­re­so­wać me­czem, przy­kuc­nie, za­czy­na się bawić ka­wał­kiem pla­sti­ku wy­zna­cza­ją­cym bo­isko. Jak to dziec­ko – po pro­stu mu się znu­dzi­ło. Dzie­ci nie ro­zu­mie­ją jesz­cze po­ję­cia ry­wa­li­za­cji, ra­czej kopią piłkę dla za­ba­wy.- I to trze­ba umieć wy­ko­rzy­stać w tak wcze­snym wieku dziec­ka. Prio­ry­tet to roz­wi­ja­nie ko­or­dy­na­cji ru­cho­wej, gry i za­ba­wy, nauka czu­cia piłki, ale nie ja­kieś chore re­żi­my tre­nin­go­we. A i to, o czym wspo­mnia­łem, po­win­no do­ty­czyć ra­czej chłop­ców w wieku sie­dem-dzie­więć lat, a nie trzy­lat­ków! Nie do­wie­rzam cza­sem, gdy czy­tam, o ja­kich dzie­cia­ków biją się naj­więk­sze kluby. To tra­ge­dia – mówi Onet.​pl Mi­chał Glo­bisz, tre­ner, który od­no­sił suk­ce­sy z mło­dzie­żo­wy­mi re­pre­zen­ta­cja­mi Pol­ski.Ko­mi­tet Osza­la­łych Ro­dzi­cówTa­kich jak Ian w youtu­be mo­że­my zo­ba­czyć mnó­stwo. Filmy opa­trzo­ne są ta­ga­mi: "next soc­cer star", "lit­tle Messi", "lit­tle Ro­nal­do", "lit­tle Bec­kham", itd. Od kiedy firmy pro­du­ku­ją­ce sprzęt spor­to­wy za­czę­ły wy­pusz­czać na rynek nawet śpio­chy w klu­bo­wych bar­wach, nie jest pro­ble­mem ku­pie­nie ko­szul­ki dla dzie­cia­ka ma­ją­ce­go trzy lata. I ojcom jakoś ła­twiej wy­obra­zić sobie ich po­cie­chy, gdy tak pa­trzą na chłop­ców bie­ga­ją­cych w ko­szul­kach Bar­ce­lo­ny, Man­che­ste­ru Uni­ted czy Li­ver­po­olu. Bo­uchy. Na­stęp­ny cu­dow­ny dzie­ciak. Przed­sta­wia­ny jest jako 4-let­ni Puyol. Nawet tro­chę po­dob­ny. Bujna czu­pry­na na gło­wie. Rok wcze­śniej, jesz­cze jako trzy­la­tek, był "małym Zi­da­nem", można też zna­leźć go jako "ma­łe­go Ro­nal­din­ho". Bo­uchy wy­róż­nia się nie tylko buj­nym afro na gło­wie, ale też tym, że jako je­dy­ny na bo­isku jest żywo za­in­te­re­so­wa­ny strze­la­niem goli. Jego trzej ry­wa­le wła­śnie uci­na­ją sobie po­ga­węd­kę przed linią bram­ko­wą, a on: pach! I gol. Po cel­nym strza­le bie­gnie wzdłuż linii jak sza­lo­ny, po czym wy­ko­nu­je ślizg na ko­la­nach. Bo mały Messi/Ro­nal­do/Ro­oney* (*nie­po­trzeb­ne skre­ślić), musi umieć się cie­szyć jak do­ro­słe gwiaz­dy. Wy­glą­da to nieco gro­te­sko­wo, tro­chę jak "małe miss", któ­rych wy­bo­ry od­by­wa­ją się w Ame­ry­ce, gdzie wy­pa­cy­ko­wa­ne kil­ku­lat­ki prężą się do obiek­ty­wów jak do­ro­słe ko­bie­ty – ich matki.- We­dług mnie se­lek­cja do do­brej aka­de­mii pił­kar­skiej w Pol­sce po­win­na wy­glą­dać tak: kon­tak­tu­je­my się z przed­szko­la­mi, za­pra­sza­my pię­cio-, sze­ścio­lat­ków na bo­isko w so­bo­tę, czy nie­dzie­lę, tam urzą­dza­my im za­ba­wy z pił­ka­mi, szta­fe­ty, wy­ści­gi, tory prze­szkód – taką na­miast­kę ry­wa­li­za­cji, ale naj­waż­niej­sze, żeby to ich cie­szy­ło. Wy­ła­wia­my tych z naj­więk­szą spraw­no­ścią ru­cho­wą i dalej mo­że­my do­pie­ro my­śleć o nich w kon­tek­ście ko­lej­nych lat – tłu­ma­czy Glo­bisz. – Ja wiem jed­nak do­brze, że w świe­cie rze­czy­wi­stym wy­glą­da to ina­czej. Zwłasz­cza, gdy do gry wcho­dzi tak zwany Ko­mi­tet Osza­la­łych Ro­dzi­ców. Ta­tu­sio­wie na­czy­ta­ją się, ile dziś za­ra­bia prze­cięt­ny pił­karz w pol­skiej lidze i potem po­rów­na to ze swo­imi za­rob­ka­mi, po czym ma go­to­wą od­po­wiedź na py­ta­nie: a dla­cze­go mój syn nie może być Mes­sim? – do­da­je szko­le­nio­wiec.To praw­da. Po­bud­ki do ta­kich dzia­łań ro­dzi­ców mogą być różne. Nie za­wsze to chęć za­ro­bie­nia w przy­szło­ści – choć pew­nie czę­sto ("Syn mi kupi dom"). Cza­sem to rów­nież swoje nie­speł­nio­ne am­bi­cje. Nie wy­szło tacie, to może syn bę­dzie lep­szy?Z KOR-em, czyli wspo­mnia­nym przez Glo­bi­sza Ko­mi­te­tem Osza­la­łych Ro­dzi­ców czę­sto spo­ty­ka się Mi­ro­sław Szym­ko­wiak, który w Kra­ko­wie, razem z innym byłym re­pre­zen­tan­tem Pol­ski, To­ma­szem Fran­kow­skim, a także z Mar­kiem Ko­niecz­nym pro­wa­dzi Aka­de­mię Pił­kar­ską "21" .- Roz­ma­wia­łem ostat­nio z tre­ne­rem z An­glii, który do nas przy­le­ciał i opo­wia­dał mi, że u nich jest to samo. Albo nawet go­rzej, bo ro­dzi­ce za wszel­ką cenę chcą, żeby dzie­ci zo­sta­ły dru­gim Lam­par­dem czy Ger­rar­dem – opo­wia­da "Szy­mek". – U nas sta­ra­my się to roz­wią­zać tak: do tych naj­młod­szych ro­dzi­ce mogą przy­cho­dzić. Wia­do­mo, to ma­lu­chy, cza­sem coś się nie uda, widać róż­ni­ce po­mię­dzy chło­pa­ka­mi, jeden kop­nie przed sie­bie, byle jak, drugi stara się już pro­wa­dzić piłkę. Ten, który jest gor­szy, nie­kie­dy się znie­chę­ca i bie­gnie do mamy, nor­mal­na spra­wa. W przy­pad­ku tych star­szych chło­pa­ków sta­ra­my się ogra­ni­czać wpływ ro­dzi­ców. Bo tata krzyk­nie: "strze­laj!", a mama za­py­ta: "dla­cze­go nie po­da­wa­łeś?". A praw­da jest taka, że po nie­uda­nej pró­bie dziec­ko po­win­no się chwa­lić. Po­wie­dzieć, że na­stęp­nym razem bę­dzie le­piej, że nie było wcale tak źle.Szym­ko­wiak przy­zna­je, że zda­rza­ją się ro­dzi­ce, któ­rzy przy­pro­wa­dza­ją dzie­ci, choć te nie są spe­cjal­nie za­in­te­re­so­wa­ne grą i samą piłka nożną. – To dziec­ko, w takim mło­dym wieku upodo­ba­nia, za­in­te­re­so­wa­nia zmie­nia­ją się co chwi­la. Dziś jest piłka, a jutro w bloku obok otwo­rzą klub ka­ra­te i cho­dzi tam trzech ko­le­gów – ar­gu­men­tu­je Szym­ko­wiak. – Jak dziec­ko nie chce, to nic na siłę. Zwłasz­cza w przy­pad­ku tych naj­młod­szych. Kiedy chło­pak jest już star­szy, ma, po­wiedz­my, osiem, dzie­więć lat, widać wię­cej i my też mo­że­my pod­jąć ja­kieś de­cy­zje. Usiąść z ro­dzi­ca­mi i po­roz­ma­wiać, wy­tłu­ma­czyć im, że syn ewen­tu­al­nie może zając się czymś innym, bo szko­da czasu jego i ich.To jest choreKarim ma trzy lata i mie­siąc. I szcze­rze mó­wiąc, nie­wie­le po­tra­fi. Ot, kopie piłkę, czym tu się chwa­lić. Jest małym Tur­kiem. W Bah­raj­nie też jest jakiś "Messi". W Rio de Ja­ne­iro, a jakże, rów­nież. To Ka­la­ri, pię­cio­la­tek. Naj­waż­niej­sze jest to, że do­ko­pu­je pod po­przecz­kę dużej bram­ki. Ry­wa­le, mali jak on, nie do­się­gną tam. Ka­la­ri strze­la ba­aaar­dzo dużo goli. W domu ma różne ko­szul­ki, z na­bo­żeń­stwem trak­tu­je tę Flu­mi­nen­se i nie ro­zu­mie, że jego wiel­ki idol Ro­nal­din­ho gra dla Fla­men­go – od­wiecz­ne­go ry­wa­la Flu. Ka­la­ri ma różne pu­cha­ry z tur­nie­jów w Rio, jeśli zrobi praw­dzi­wą ka­rie­rę, jakaś sta­cja te­le­wi­zyj­na przy­je­dzie do domu, tato wy­cią­gnie je z ga­blot i po­ka­że, że "za­wsze był taki uta­len­to­wa­ny". Naj­smut­niej pa­trzeć na Has­sa­na Ay­arie­go. Też ma kilka lat, umie nawet strze­lać "z nożyc". Żon­glu­je le­piej niż prze­cięt­ny pol­ski li­go­wiec. Tata przy­wią­zu­je go na spe­cjal­nej gumie, ta­kiej, z jaką czę­sto ćwi­czą bram­ka­rze w se­nio­rach. Tak ćwi­czy star­ty do piłki, potem bę­dzie bie­gał lekki jak piór­ko. Śpi z piłką, pod­bi­ja ją nawet w swoim po­ko­ju, spo­koj­nie, nie zbije wa­zo­nu, taki ma "klej" w nodze. Ale pa­trzysz na niego, na tę gumę za­pię­tą do pasa i ja­kieś to smut­ne.- Przy­wią­zy­wa­nie dziec­ka do ja­kiejś liny jest chore. Chło­piec musi mieć przede wszyst­kim ra­dość z tego, że widzi piłkę, nie ma wiel­kie­go po­ję­cia o ry­wa­li­za­cji. Cie­szy się, kiedy strze­li gola albo kogoś okiwa, i tyle. Gra fut­bo­lów­ką numer pięć, która sięga do kolan, też nie ma sensu, u nas chłop­cy kopią piłkę do siat­ków­ki albo taką ma­lut­ką. Niech ro­dzi­ce pil­nu­ją, żeby dziec­ko nie miało nad­wa­gi, niech de­li­kat­nie na­kie­ru­je, ale nie zmu­sza. Bo z tego nie bę­dzie dru­gie­go Mes­sie­go ani Ro­nal­do – koń­czy Szym­ko­wiak.

Partner techniczny

Reklama

Wspierają nas

 

 

 

 

 

 

 

DANE ADRESOWE

dane

Losowa galeria

Turniej Przeworsk rocznik 2005
Ładowanie...

Najnowsza galeria

DAP FOOTBALL FESTIVAL ROCZNIK 2003 ORAZ 2005- DĘBICA 27.04.2013
Ładowanie...

Partnerzy medialni

leliwa